Pomysł na biznes może rodzić się w Twojej głowie długie miesiące, a nawet lata. Każda zmiana zawodowa to stres i naturalnie staramy się ograniczać takie doznania. Blokujemy zmiany, bo to nasz naturalny mechanizm obronny. Wiele osób realizuje swój pomysł biznesowy równolegle z pracą etatową, bo nie chce rzucać się na głęboką wodę, najpierw bada teren i zdobywa doświadczenie.
Kiedy zaczyna się robić ciasno.
Długotrwałe trzymanie przysłowiowych dwóch srok za ogon, może powoli przestawać być możliwe. Szef zauważa, że jesteś rozkojarzona i nie dajesz z siebie tyle, co jeszcze pół roku temu. Zdarza się, że musisz odmówić klientowi, który chcesz skorzystać z Twojej oferty, bo nie masz już przestrzeni na więcej zamówień. Robi się ciasno. Czujesz się przepracowana, przeładowana i rozdrażniona. Nadszedł więc czas wyboru.
Jest to historia z mojego życia, więc pokuszę się o osobiste zwierzenia. Moment, kiedy musiałam zdecydować czy wybieram przytulne, bezpieczne i beztroskie stanowisko w korporacji, a własną nieprzewidywalną działalność był jedną z najtrudniejszych decyzji, jakie musiałam podjąć.
Lista “za i przeciw”, która jest najczęściej zalecaną metodą podejmowania takich decyzji, nic mi nie ułatwiła. Etat to płatne urlopy, stała pensja, z drugiej strony własna działalność to rozwój i nieograniczone możliwości, oraz co nieuniknione – strach o jutro.
Decyzja zapadła. Co dalej?
Jestem przedsiębiorczą kobietą, więc wybrałam wyboistą drogę własnego biznesu. Po długich namysłach stwierdziłam, że na dłuższą metę etat to marnowanie potencjału. Stało się – złożyłam wypowiedzenie. Miałam bazę kilku klientów, na których mogłam oprzeć mój biznes, oraz perspektywę na kolejne zlecenie. Nie zaczynałam więc od zera, miałam przestrzeń do jeszcze intensywniejszych działań.
Wiesz, co okazało się najtrudniejsze? Nie sama praca, nawet nie pieniądze, o które przecież w tym wszystkich chodzi, ale zmiana mentalna. Własny biznes wymaga zmiany nastawienia. Nie masz już określonych ram czasowych, w których musisz być obecna. Masz zobowiązania, ale nikt cię nie kontroluje. Brakuje wsparcia ze strony szefa i współpracowników. Jasnego rozgraniczenia dnia na praca – czas wolny. Nagle wszystko zaczyna się mieszać.
Nie jestem rannym ptaszkiem, więc wstawanie rano z łóżka przychodzi mi z trudem. Okazało się, że może to być jeszcze trudniejsze. Sprawy, na które zawsze znajdowałam czas będąc na etacie, nagle leżały długie tygodnie na swoją kolej do wykonania. Paradoksalnie, miałam więcej czasu, ale mniej motywacji i zapału do pracy nad własną firmą.
Jak sobie radzić z prokrastynacją pracując „na swoim”?
W końcu zadałam sobie sprawę, że potrzebuję wokół siebie ludzi, którzy też są przedsiębiorcami i borykają się z podobnym problemem. Prokrastynacja wskazywana jest jako największa bolączka osób przedsiębiorczych. Najczęściej dotyka wizjonerów, którzy mają tysiące pomysłów na swój biznes i produkty, przez co nigdy nie przechodzą do etapu realizacji. Niby masz strategie, plan, spisane cele, listę działań i cały zeszyt zadań do wykonania, ale trudno zebrać się i działać. Wszystko, co nie dotyczy pracy dla klienta, odkładane jest na później, bo przecież zawsze jest coś łatwiejszego, co można zrobić od ręki.
Zaczęłam szukać wsparcia w grupach dla kobiet przedsiębiorczych, uczyć się, czytać, wypracowywać swój sposób na organizację dnia. Nie było łatwo, ale okazało się, że nie jestem z tym wszystkim sama i zawsze znajdzie się ktoś, kto da mi kopniaka, żeby zrobić choć jedną istotną rzecz z listy. Nauczyłam się, że we własnym biznesie nic nie przychodzi łatwo.
Szukaj wsparcia!
Dzięki temu doświadczeniu postanowiłam pomagać innym przedsiębiorczym kobietom realizować ich cele biznesowe. Rozumiem, przez co przechodzą i dlaczego ta wewnętrzna walka z samą sobą jest tak wyjątkowo trudna. Jeśli chcesz o tym pogadać, napisz do mnie. Chętnie pomogę i wskażę rozwiązania.