JAK MI SIĘ NIE CHCE, czyli kilka słów o motywacji do treningu!

Szaro, buro, za oknem pada, człowiek jakiś taki bez sił, bez chęci. Rano ciemno, po południu zmęczenie i zimno i najchętniej to pod kocyk, herbatka, ciasteczko, seriale i książka… A tu były takie plany, taki zapał! Że wielka zmiana, że będę ćwiczyć, że nie będzie cukru, że będzie ogień.

Ognia brak, chęci brak, gdzie ta moja motywacja… ?

„MOTYWACJA? To ściema!”

Takie hasło przewinęło mi się ostatnio w relacjach na instagramie u jednej ze znajomych, która tworzy podcasty. Przesłuchałam jej nagranie i ciężko się nie zgodzić. Popularna ostatnio motywacja sama w sobie, to dosyć słaba podpora, aby wytrwać w naszych postanowieniach. Sam „zapał” w momencie kiedy pojawiają się „niechceMISIE” niestety, ale będzie przegrywał.

Poniżej kilka moich sposób aby mimo tego co dzieje się wkoło, chciało się bardziej! Trenować i ruszać oczywiście!

Nie przestawaj trenować … po prostu!

Osoby, które przerywają swoją rutynę, z przeróżnych powodów, bardzo, ale to bardzo często przeciągają tą przerwę na długie dni lub tygodnie. Zmień rodzaj treningu, zmień intensywność jeśli czujesz się zmęczona lub znudzona, ale nie przerywaj!

Nie zachęcam tutaj do trenowania dzień w dzień, ale jeśli masz w zwyczaju robić trening 3 razy w tygodniu, to znajdź na to czas – choćby spacer czy rozruch w domu!

Nie przestawaj! Wrócić jest ciężko, a pracę którą włożyłaś do tej pory będziesz musiała ponownie odrobić.

Zrób cokolwiek! To lepsze niż nic!

Praca, zakupy, dzieci, szkoła, lekcje, pranie, sprzątanie, dodatkowe papiery, które zabrałaś do ogarnięcia w domu… to pewnie tylko wierzchołek góry lodowej!

Zewsząd słyszysz: „Musisz ćwiczyć 5 razy w tygodniu ! 30-60 minut dziennie! Inaczej efektów nie będzie!”.

Ehh… czynników, które wpłyną na końcowy efekt jest wiele, ale…! Każde kilka minut, które poświęcisz dla siebie, swojego ciała i ducha będą Cię trzymały w pewnym rytuale i przyzwyczajeniu! A kiedy trochę się „rozluźni” i zrobi się przestrzeń na 30-60 minut, zamiast 10, to Ty będziesz cały czas w rytmie, zmotywowana i gotowa, aby podkręcić tempo!

Wyznacz priorytety!

Może brzmi to trochę banalnie, ale jeśli czegoś naprawdę chcemy to po prostu to zrobimy, prawda?

Miałam wśród swoich klientek dziewczynę dla której trening codziennie rano (pobudka o 5:00), to był totalny priorytet. Mam wśród znajomych zawodników różnych sportów, sama byłam czynnym zawodowym sportowcem … dla nas trening, to była świętość, więc nikt się wtedy nie zastanawia nad priorytetami! Natomiast we mnie, jako w trenerce, największy podziw budzą osoby, które mają swoje biznesy lub pracują na pełny etat w korpo, a do tego „pełny etat” w domu. Te kobiety potrafią być tak zdeterminowane, aby wpaść na zajęcia albo na trening, że choćby miały cały grafik poprzestawiać to będą!

Inspiruj się!

Zdecydowanie odradzam przeglądanie w kółko kont instagramowych piękności… chyba, że jest to dla Ciebie pozytywna motywacja. Aczkolwiek na większość kobiet, niestety działa to totalnie odwrotnie.

Jest natomiast wiele osób, chociażby polskich sportowców, zapaleńców górskich czy pasjonatów innych aktywność, którzy swoją postawą i podejściem do tematu zachęca Cię do próbowania nowych ćwiczeń czy podejmowania wyzwań, bez nadmiernego skupiania się na wyglądzie i lansie.

Czytanie „ciekawostek”, artykułów, blogów czy to z tematyki treningowej czy żywieniowej, również spowoduje, że Twoje chęci do pozostania aktywną nie będą spadać.

Pozwól sobie pomóc!

Dla mnie dużym wsparciem w momentach kryzysu zawsze był trener lub osoba, z którą ćwiczyłam czy drużyna, która na mnie liczyła.

Nie, to nie jest tak, że sportowcom czy trenerom zawsze się chce.

My jesteśmy w temacie branżowym czasami po 10-12 godzin na dobę. Robimy 5-6h treningów dziennie i czasami kiedy przychodzi kolej, aby zrobić swój trening, brakuje już tego ognia… ale w pogotowiu mam w głowie powyższe rady. Przy dużym zmęczeniu robię mniej, ale konkretnie. Wiem że jak odpuszczę, będę na siebie zła. Gdy mam mało czasu to skracam serie, ale liczy się to, aby utrzymać się na odpowiednich torach.

No i pamiętaj… że jest trener, który czeka na sprawozdanie (śmiech).

Po prostu działaj… nawet jak Ci się nie chce…!

Obecnie ciężko spotkać się z trenerem czy instruktorem na żywo, za to rozwiązań jest kilka, abyś nie pozostała sama, z tym całym treningowym zamieszaniem.

Zapraszam na moją zamkniętą grupę na Facebook Ona ma sile – wsparcie online, gdzie razem z gronem kilkudziesięciu osób walczymy każdego dnia o lepszą wersję samej siebie.

Znajdziesz mnie również na grupie Przedsiębiorcze.pl. Zaglądając tam możesz być spokojna o poziom swojej motywacji!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *