Biznes z miłości do… noworodków – opowiada Klaudia Król

Klaudia, miałaś robić karierę jako położna, a skończyłaś we własnym biznesie!

Jak się jednak okazało, wybór studiów był trafiony, a umiejętności i kompetencje, które podczas nich zdobyłaś nie poszły w las.

Zajmujesz się fotografią noworodkową, więc świeżo urodzone bobasy nie mogły trafić lepiej! Do tego zdjęcia, które wychodzą spod Twojego obiektywu są przepiękne!

Pozwól, że pokażę naszym czytelnikom krótki filmik przedstawiający Twój biznes.

Twoja historia jest inspiracją dla wielu kobiet. Pokazujesz, że

zmiana drogi zawodowej jest zawsze możliwa, a zamiast zaczynać wszystko od początku, warto wykorzystać to co się ma!

No dobra, ale dość tych ochów i achów (śmiech). Pozwól, że Cię trochę przepytam o sprawy bardziej przyziemne, czyli początki, trudności i wyzwania w Twoim biznesie.

Danka: Jesteś świeżą przedsiębiorczynią – swoją działalność otworzyłaś w grudniu, więc masz za sobą pierwsze pół roku działalności. Jakie wnioski masz po tych kilku miesiącach? 

Klaudia: Pół roku to niewiele, jednak dużo się w tym czasie nauczyłam i to w przyspieszonym tempie. Zdecydowanie największym wyzwaniem było dla mnie ogarnięcie wszystkiego od strony prawnej oraz nauczenie się zarządzania sobą w czasie.

Danka: Jak długo i w jaki sposób przygotowywałaś się do otwarcia własnej działalności? 

Klaudia: Otwarcie biznesu fotograficznego nie było przypadkowe. Pasjonowałam się tym już od kilku lat. Pomagałam również mężowi, który zajmował się fotografią, gdy mieszkaliśmy za granicą.

Otwarcie firmy wyniknęło bardziej z konieczności niż chęci i wielkich planów. Musiałam coś postanowić, ponieważ przybywało zapytań o sesje fotograficzne i trzeba było tę sprawę uregulować prawnie.

Źródło: Jagody i borówki

Niestety nie przygotowałam się do biznesu. Nie miałam planu, a zaczynając niewiele wiedziałam o marketingu, nie wspominając już o panującej w Polsce biurokracji. 

Danka: Jakie miałaś zasoby zaczynając swój biznes? Były to pieniądze, wiedza, wsparcie? Co miałaś, a czego ci brakowało? 

Klaudia: Kiedy zdecydowałam się na otwarcie „Jagód i borówek” szczerze powiedziawszy miałam już podstawowy sprzęt i potrzebną wiedzę techniczną. Bardzo przydatne, a nawet dość kluczowe okazało się

moje wykształcenie położnicze, a co za tym idzie  doświadczenie w pracy z noworodkami i kobietami w ciąży.

Miałam już także za sobą kilka kursów fotogrfii noworodkowej i niejedną sesję u boku męża za sobą.  Skorzystałam także z dotacji na otwarcie własnej działalności, o którą starałam się dwukrotnie. 

Czego mi natomiast brakowało ? Na pewno, tak jak wspominałam już wcześniej, wiedzy marketingowej i wiedzy prawnej. Uważam to za zdecydowanie największe wyzwanie. 

Danka: Kiedy na poważnie zaczęłaś myśleć o tym, żeby utrzymywać się z fotografii? 

Klaudia: W pewnym momencie, kiedy moje prace zaczęły być coraz lepsze i na tyle ciekawe, że ludzie zaczęli dopytywać o sesje, pojawiła się myśl, że coś może z tego być i że trzeba to wszystko uregulować. Postanowiłam wtedy, że postaram się o dotację unijną i to zadecyduje po części czy założę firmę czy zdecyduję się na działalność nierejestrowaną. 

Źródło: Jagody i borówki

Danka: Czy Twoje wyobrażenia na temat własnego biznesu przed jego założeniem były inne niż teraz? 

Klaudia: W tym temacie mogłabym dużo powiedzieć (śmiech).

Po pierwsze, jestem raczej typem  artystki, niewiele we mnie z tzw. bizneswoman. Nie bardzo myślałam o tej części biznesowej, skupiałam się raczej tylko na nowych pomysłach, artystycznych wizjach, na  moich ukochanych noworodkach, na tym, że otworzę kiedyś własne studio. Nie myślałam  o tym, że na wiele rzeczy potrzeba czasu i że czasem trzeba będzie poświęcać się na różne mniej przyjemne rzeczy.

Po drugie, fotograficznie „wychowałam się ” na rynku zagranicznym, obserwowałam  tamtejsze fotografki, wiedziałam jak tam to funkcjonuje, wiedziałam jak działa tamtejsza, bardzo uproszczona biurokracja dla małych przedsiębiorców i taki też obraz firmy miałam w głowie. Zderzenie moich wyobrażeń z rzeczywistością  było w pierwszym momencie dosyć trudne, a mój mąż słuchał wtedy codziennie, że zamykam firmę (śmiech). 

Danka: Fotografia noworodkowa wymaga cierpliwości – trochę tak jak w biznesie. Jakie uważasz, że jeszcze cechy powinien mieć przedsiębiorca?

Klaudia: Myślę, że znacznie łatwiej jest osobom, które mają tzw „smykałkę do interesów”, są zorganizowane i zdyscyplinowane. Bardzo przydatna jest też duża dawka samozaparcia. 

Danka: Twoja praca to twoja pasja. Czy teraz kiedy prowadzisz biznes i zajmujesz się mniej przyjemnymi rzeczami (faktury, papiery, skarbówki) twoja pasja czy kreatywność na tym ucierpiały? 

Klaudia: Trochę tak, zwłaszcza na początku przy zakładaniu firmy. Działo się tak głównie z powodu stresu i myślenia o tym czy wszystko napewno dobrze załatwiłam. Wtedy ciężko było o kreatywność i produktywność. To był czas notorycznie nieprzespanych nocy (śmiech). Teraz jest już znacznie lepiej.

Danka: Czy działasz w swoim biznesie w sposób strategiczny, masz cele i plany na przyszłość czy skupiasz się na tym co tu i teraz? 

Klaudia: Mam wiele planów i pomysłów. Nie mam jednak ustalonej strategii. Działam bardziej intuicyjnie.

Danka: Co najbardziej sprawia Ci radość w prowadzeniu swojego biznesu? 

Klaudia: Mam to szczęście, że prowadzę biznes, który pozwala mi ciągle działać artystycznie, a to było zawsze moją odskocznią i dawało mi radość. Pozatym mogę nadal mieć kontakt z dziećmi, z noworodkami i kobietami w ciąży, które są dla mnie największą inspiracją. 

Źródło: Jagody i borówki

Danka: Masz za sobą już pierwsze porażki/lekcje z prowadzenia własnego biznesu? Jeśli tak, uchyl nam proszę rąbka tajemnicy.

Klaudia: Na szczęście nie odnotowałam żadnej spektakularnej porażki ani wpadki . Dostałam jednk kilka życiowych lekcji, bardziej osobistych niż biznesowych.  Najważniejszą było moje początkowe przepracowanie. Otworzyłam  firmę przed świętami Bożego Narodzenia, a to dla fotografów gorący okres. Chciałam dać z siebie wszystko i  zrobić wszystko jak najlepiej. Jestem również mamą, więc mój cały czas rozdzielałam tylko na firmę i obowiązki domowe. W efekcie „bycie na ciągłych obrotach” i niedosypianie odbiło się niestety na moim zdrowiu .  

Danka: Co jest mocną stroną Twojego biznesu?

Klaudia: Myślę, że najmocniejszą stroną jest fakt, że mój biznes nie wziął się „z nikąd” – jest  moją pasją i jest pośrednio powiązany również z moim wykształceniem.

Robię to co lubię i na czym się znam! 

Źródło: Jagody i borówki

Danka:

Klaudia, dziękuję za chęć podzielenia się swoją historią. Przyznam, że Twój biznes jest nietypowy i sama byłam bardzo ciekawa, jak to się właściwie u Ciebie zaczęło i jak się rozkręca. Uwielbiam Twoje zdjęcia i założę się, że czytelniczki również je pokochają!

Podobał się wywiad? Chcesz dowiedzieć się więcej o Klaudii?

Koniecznie odwiedź jej profil na Facebook’u.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *